26.05.2018
20:00
GDYŃSKIE CENTRUM SPORTU
81-538 Gdynia, Olimpijska 5/9
26 maja zapisał się jako kolejna bardzo ważna data w kalendarzu polskiego wrestlingu. Gala Wrestlingu: KPW Arena X: Kawaleria vs. Sojusz zgromadziła ponad 300 fanów wrestlingu, którzy zdzierali gardła od samego początku do samego końca i byli świadkami sensacyjnej zmiany mistrza i zdetronizowania niepokonanego jak dotąd Pięknego Kawalera.
Pierwszym pojedynkiem gali było starcie reprezentującego Sojusz Boskiego Ostrowskiego z debiutantem w KPW, gargantuicznym Molochem. Pomimo doskonałej dyspozycji i wsparcia publiczności, która stała murem za wielbicielem disco, ten musiał uznać wyższość rywala, który zaprezentował potworną wręcz siłę i wytrzymałość na ciosy. Przez większość walki ciosy Boskiego zdawały się nie robić na wielkoludzie żadnego wrażenia, ale trzeba docenić serce do walki Ostrowskiego, który udowodnił, że stawi czoła każdemu wyzwaniu.
Kolejną walką wieczoru był pojedynek sióstr – Mira vs. Alisa. Zawodniczki znają się na wylot i było to widać – żadna z nich nie potrafiła wypracować znaczącej przewagi nad drugą i przez większość starcia szły cios za cios, co sprzyjało jakości widowiska. W każdym ciosie, rzucie i spoliczkowaniu było czuć wiele jadu i złej krwi. Po tej walce, wygranej przez reprezentantkę Kawalerii Alisę, nic nie wskazuje na to, że siostry się pogodzą i konflikt zostanie zakończony.
Trzecim pojedynkiem było niezwykle emocjonujące starcie Gracjana Korpo z nowym, odmienionym Mateuszem Kakareko. Mówca roku KPW 2017, Korpo, w swoim nonszalanckim stylu chwycił za mikrofon i obraził Sojusz, publiczność, oraz swojego nadchodzącego rywala. Okazało się, że nie był jednak gotowy na to, co go czekało ze strony wysoko latającego mieszkańca Białegostoku. Znany wcześniej fanom jako Typowy Kowalski zawodnik zawsze był jednym z bardziej efektownych wrestlerów w rosterze KPW, ale brakowało mu skuteczności – nigdy nie wygrał walki. Dopiero teraz, gdy zajrzał wgłąb siebie odzyskał motywację i determinację, które kiedyś pozwoliły mu zostać mistrzem Europy w Taekwondo. Efekty jego przemiany są niesamowite – Kakareko od początku walki był niezwykle groźny, punktował większego rywala kąśliwymi kopnięciami i trzymał go na dystans, wykorzystując szybkość, spryt i technikę. Korposzczur, na okazję tej gali przekupiony przez Kawalerzystów, z minuty na minutę stawał się coraz bardziej sfrustrowany i nie mógł sobie poradzić z Kakareką, którego rok wcześniej bez problemu pokonał. Tutaj skończyło się inaczej – to Mateusz zanotował pierwsze zwycięstwo w KPW i pokazał się z fenomenalnej strony. Bez wątpienia jego czas nadchodzi, a fani mają nowego ulubieńca!
Po krótkiej przerwie na złapanie oddechu, która była potrzebna po ekscytującej pierwszej połowie gali przyszedł czas na 4 vs. 4 Elimination Match, w którym zmierzyli się reprezentanci Sojuszu (Team Aleksander) oraz Kawalerii (Team GREG). Zanim jednak rozpoczęła się walka GREG chwycił za mikrofon i w długim, obscenicznym promie wziął na tapetę rywali oraz “ochrzcił” wybrańców z Kawalerii wodą wypluwaną na ich głowy. Zgromadzeni widzowie byli zachwyceni, gdy zaczęli pojawiać się przedstawiciele Sojuszu. Kamil Aleksander podarował swojej mamie różę z okazji Dnia Matki, Krzysztof Zasada wystrzelił jak z procy w kierunku ringu ze swoją nietuzinkową energią, David Oliwa jak zwykle porwał głównie damską część publiczności i na końcu Peter Pannache wywołał prawdziwą wrzawę wśród fanów. Kamil i Peter nie omieszkali odgryźć się Kawalerzystom na mikrofonie, za co zebrali gromkie brawa i zaczął się pojedynek. Ogromne tempo, zwroty akcji i publiczność wkręcona w rozwój wydarzeń do maksimum – tak można to opisać. Gdy z walki w ekspresowym tempie zostali wyeliminowani Krzysztof Zasada i, co było wielkim szokiem, lider Sojuszu Kamil Aleksander po nieczystych zagrywkach duetu Rosetti i Sawicki, przyszłość tej walki nie wyglądała dobrze dla Teamu Aleksander. Wtem wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał – Adam Bravo położył się i dał wyeliminować, na koniec częstując byłych kolegów z Kawalerii środkowymi palcami! Rozsierdzeni Kawalerzyści przeklinali pod nosem, ale musieli się skupić na walce, bo naprzeciw stały dwie największe gwiazdy nowej generacji KPW – David Oliwa i Peter Pannache. Gdy Pannache wyeliminował Rosettiego wydawało się, że szykuje się wyrównana końcówka, ale Sawicki zadbał o to, by on i GREG zostali we dwóch na jednego Oliwę.
David musiał się więc męczyć z dwoma przeciwnikami i ich brudnymi zagrywkami, ale ku zachwytowi publiczności udało mu się. Wyeliminował Sawckiego i GREGa i przypieczętował zwycięstwo dla Teamu Aleksander, a publiczność oszalała z radości.
Przyszedł czas na walkę wieczoru, na którą wszyscy czekali. Zanim na hali pojawił się Robert Star oczom publiczności ukazali się reprezentanci Sojuszu pełniący w mistrzowskim pojedynku rolę drwali dbających o porządek poza ringiem i utrzymanie obu wojowników pomiędzy linami. Piękny Kawaler kazał na siebie długo czekać i wprowadził atmosferę grozy swoim demonicznym wejściem, którego elementem był między innymi uzurpator Kawalera ubrany w jego stary strój. Zanim walka mogła się rozpocząć i zanim Pawłowski zdążył zapowiedzieć obu gladiatorów uderzyła muzyka Bianki. Pierwsza dama polskiego wrestlingu miała coś do powiedzenia i przede wszystkim pokazania zgromadzonej publiczności. Znalazła sposób na zakończenie szantaży ze strony Kawalera i okazało się nim… zaszantażowanie Kawalera udostępnieniem zdjęć z jego prywatnych… “imprez”. Publiczność była równocześnie rozbawiona i zaszokowana, gdy asystent Bianki wniósł wielkie zdjęcie pokazujące Kawalera i GREGa w kompromitującej pozycji ubranych w sukienki. Bianca upewniła się, że to koniec podchodów ze strony Kawalerii zmuszając ich do złożenia przysięgi, co też Kawalerzyści niechętnie zrobili.
Rozpoczęła się walka mistrzowska. Od samego początku niezwykle wyrównana. Gdy niepokonany mistrz zdobył przewagę nad pretendentem pastwił się nad nim niemiłosiernie, nie pozwalał mu wstać, brutalnie kopał po głowie, bił po plecach i po klatce piersiowej odbierając mu tlen. Gdy akcja wychodziła poza ring drwale z obu stron szybko upewniali się, żeby do niego wróciła, a przy okazji zarówno Kawaler jak i Robert dostali parę dodatkowych ciosów na odlew. Kilka razy reprezentanci Sojuszu i Kawalerii zaczynali także batalię poza ringiem, więc na brak wrażeń nie można było narzekać! W pewnym momencie sędzia został staranowany przez Kawalera i Robert założył mistrzowi dźwignię, po której ten odklepał, ale sędzia był wciąż nieprzytomny. Potem samozwańczy król polskiego wrestlingu zaatakował pretendenta krzesłem i wydawało się, że to już to, ale nowy sędzia odliczył tylko do dwóch. Zawodnicy potraktowali się nawzajem swoimi finisherami, próbowali wszystkiego i wykorzystali cały swój arsenał. Ostatecznie po długiej, wyrównanej i wyczerpującej walce górą okazał się Piękny Kawaler. Po walce zaprosił na ring swojego prywatnego kamerdynera Chemika ze spirytusem, ale celebracja Kawalerii została ucięta przez muzykę Rona Corvusa!
Węgierska ikona hardkoru pojawiła się w okolicach ringu i jasne było, że ten wieczór się jeszcze nie kończy, a fanom przyjdzie obejrzeć kolejny pojedynek mistrzowski! Kawaler od razu uciekł z ringu, a za nim ruszyli reprezentanci Sojuszu. Corvus zaczął czyścić ring z przeciwników, rozgorzała wielka afera w której każdy dostał mocno po głowie. Jednym z highlightów przepychanek okazało się zderzenie dwóch największych zawodników w KPW – Gracjana Korpo i Molocha. Po Missile Dropkicku Petera Pannache jeden wpadł na drugiego i wywiązało się z tego krótkie starcie tytanów, z którego górą wyszedł debiutant. Coś nam jednak podpowiada, że to nie koniec tej rywalizacji!
Po chwili ring został oczyszczony przez Piledrivery szczodrze rozdawane przez Corvusa, pojawił się w nim także Kawaler wniesiony do ringu przez reprezentantów Sojuszu. Rozpoczęła się walka o pas mistrzowski. Zmęczony Kawaler nie miał szans w starciu z silnym jak niedźwiedź Corvusem i po Powerbombie przez stół z narożnika został odliczony! Ron Corvus został nowym Mistrzem KPW! Koniec ery Kawalera!