Kategoria: Blog Prezesa
BLOG PREZESA #4
BLOG PREZESA #4
„Oko za oko” to nazwa najbliższej gali KPW Arena. Wydaje się, że Chemik, który został oficjalnie „poster boyem” tego wydarzenia, wziął ten slogan zbyt dosłownie. W naszych mediach pojawił się materiał, w którym… wydłubuje oko komuś kto imituje jego przeciwnika Filipa Fuxa. Determinacja w jego dążeniu do sukcesu przeradza się w obsesję. Obsesję, która nie tylko dotyczy osiągania zdobyczy w ringu, ale też ma wreszcie zrzucić z niego brzemię, którym jest złożona Gregowi przysięga. Czy Chemik odniesie kolejne zwycięstwo? Jestem tego niezwykle ciekaw, ale gala KPW Arena 19 – ostatnia Arena przed najważniejszą w całym kalendarzu GODZINĄ ZERO, przyniesie nam odpowiedzi na znacznie większą ilość palących pytań. Kto okażę się lepszym w bratobójczym pojedynku Lesak vs Opol? Czym tym razem zaskoczy nas Zefir? No i przede wszystkim kto wyjdzie zwycięsko z walki Oliwa vs Freyhart i zgarnie miano pretendenta do pasa mistrzowskiego KPW? Zapraszam na moją prywatną analizę przed KPW Arena 19.
Więcej…
Biję się w pierś i przyznaję do błędu. Tag team Lesak & Opol to nie był dobry pomysł. Wydawało mi się, że wiele ich łączy. Dwóch młodych zawodników, którzy zaczynali swoją przygodę z wrestlingiem w podobnym momencie, wspólnie wygrali konkurs KPW Serce do Walki i od początku wyglądali na dobrych przyjaciół. Jak jednak widać, wspólna „praca” poróżniła już niejeden duet. Każdy z nas słyszał dziesiątki historii, w których rodzina lub bliscy przyjaciele kończyli swoją dobrą relacje w momencie, gdy zaczynali razem pracować. Wspólne biznesy, działania, a już tym bardziej sportowa rywalizacja mogą zacieśnić relacje, ale jednocześnie, przekraczając pewną granicę, są w stanie zniszczyć nawet dobrą przyjaźń. Tak było i tutaj, a destrukcja została dodatkowo przyspieszona przez podszeptywaczy z Gałęzi Gregoriańskiej. Ich tag team jest już historią, każdy idzie w swoją stronę i będzie budował swoją pozycję samodzielnie. Na Arenie 19 liczę jednak na to, że zobaczę dobry, uczciwy i wyrównany pojedynek. Obaj zawodnicy są na drobnym zakręcie. Opolski wciąż próbuje udowodnić swoją wartość, ale ma problem z przełożeniem doskonałej dyspozycji pokazywanej na treningach, na formę ringową. Być może przeciwnik, którego zna doskonale, będzie mu odpowiadał i tym razem zaprezentuje pełnie swojego potencjału? Wierzę, że Opol się odblokuje, ale jednocześnie faworyta upatruję w Eryku. Lesak też ma za sobą gorsze momenty. Szuka kolejnych wymówek do swoich niepowodzeń i desperacko próbuje utrzymać swoją pozycję zawierając irracjonalne sojusze z Gregiem i spółką. Jeżeli naprawdę chce udowodnić, że zasługuje na więcej, niech pokaże na co go stać w ringu, a nie szukając drogi na skróty. Ścieżka do sławy w KPW jest dla wszystkich taka sama. Mimo decyzji, których nie pochwalam, nie straciłem szacunku i sympatii do Eryka. Nadal uważam go za wielki talent i zawodnika z dużą przyszłością, dlatego sądzę, że w piątek wygra ze swoim byłym tag team partnerem i po gorszym okresie zastąpi słowa czynami. Grega można kochać, można nienawidzić, ale nie wolno odmówić mu tego, że jest na fali i że jest absolutnie kluczową postacią w KPW. Od marcowej gali KPW Arena 19 jest też pierwszym finalistą Czwórki Malinowskiego i już wkrótce wystąpi w najważniejszej walce w swojej karierze. Gala KPW Arena 19 da nam odpowiedź na to w jakiej dyspozycji jest teraz „Pijus I”. Zwycięstwo z Corvusem było nie lada osiągnięciem i mam nadzieję, że Greg robi teraz wszystko, by w finale być najlepszą wersją siebie, a nie skupia się na tym, że Chemik i Rosetti klepią go po pleckach i prawią komplementy. Moim zdaniem walka trzyosobowa będzie najlepszym możliwym sprawdzianem dla Grega, który będzie musiał wyostrzyć wszelkie zmysły i wypracować swój refleks, a także być doskonale przygotowanym kondycyjnie. Każde mrugnięciem okiem i chwila nieuwagi mogą zostać wykorzystane przez przeciwników. Greg musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, jeśli chce odnieść zwycięstwo. A jego przeciwnicy na pewno ułatwiać mu tego nie będą. Fani KPW mieli okazję poznać już obu. Darius na ostatniej gali prezentował się fantastycznie. Irańczyk na pewno będzie przeważał pod względem motorycznym na tle całej trójki. To najlżejszy i najzwinniejszy zawodnik, który przy wypracowaniu odpowiedniej strategii będzie w stanie zmęczyć rywali fizycznie i odnieść zwycięstwo. Nie udało mu się to ostatnim razem i wiem, że przyjeżdża do Gdyni drugi raz z rzędu, by jak najszybciej zrehabilitować się za wypadek przy pracy z Areny 18. Martn Pain z kolei był u nas na KPW Arena 16, gdzie również przegrał, ale w starciu 1 na 1 z Davidem Oliwą. Nie była to jednak sromotna porażka, ale taka z kategorii „o włos od zwycięstwa”. W jednej z rozmów Oliwa przyznał mi się, że Pain dał mu się zapamiętać jako rywal, który dysponuje niespotykaną siłą. Każde uderzenie, każdy suplex, body slam czy innego rodzaju akcja bolą o wiele bardziej niż w starciach z innymi rywalami. Ta intensywność sprawia, że na Austriaka będzie trzeba bardzo uważać. Każdy kontakt z nim może skutkować poważnym osłabieniem, więc zarówno Greg, jak i Darius, muszą umiejętnie rozkładać siły w tej walce. Kto wygra? Moim zdaniem obowiązkiem Grega jest zwycięstwo. Walka nie będzie spacerkiem, ale jeśli „Papież polskiego wrestlingu” chce udowodnić wszystkim, że zasługuje na miejsce w finale Czwórki Malinowskiego musi zrobić wszystko, by wygrać. Tego od niego oczekuję. Nie zapominajmy jednak, że walkach 3-way absolutnie wszystko jest możliwe, a Austriak i Irańczyk mają w swoim arsenale całą masę atutów, którymi mogą Grega zaskoczyć. Czy można nie lubić Braci Fux? Moim zdaniem, nie da się! Filip i Michał weszli na imprezę z drzwiami i futryną, a za chwilę porozbijają szyby. Pozytywna energia jaką wnoszą do KPW jest niesamowita i muszę przyznać, że czekam już na kolejne występy tego intrygującego teamu. Nie mniej jednak tym razem pozwoliłem sobie na mały eksperyment. Chciałbym aby duet pokazał mi swoje indywidualne umiejętności. Jako zespół pracują niczym dobrze naoliwiona maszyna, ale jak będzie, gdy staną do walk singlowych? Filip Fux zdaniem trenerów szkoły KPW ma wszelkie argumenty, by poradzić sobie dobrze w takim starciu. Trzeba jednak przyznać, że w swoim singlowym debiucie nie dostał ode mnie łatwego zadania. Chemik jest na ustach wszystkich w KPW. Nie tylko ze względu na swoje kontrowersyjne wypowiedzi i szokujące występy, ale też z racji tego, że z każdą kolejną galą jest coraz lepszym wrestlerem. To już nie jest ten Chemik, który kiedyś robił za kamerdynera w Kawalerii. To pełnoprawny zawodnik, który aspiruje do dołączenia do grona najlepszych. Inną sprawą jest jego osobista motywacja. Dla przypomnienia, Chemik zobowiązał się, że nie tknie nawet palcem żadnej kobiety do momentu wygrania trzech walk od momentu złożenia deklaracji (jedną już wygrał – z Opolskim na Arenie 18). Sądzę, że Fux da nam występ na wysokim poziomie, w charakterystycznym dla siebie i swego brata stylu, ale ostatecznie to jednak dłoń Chemika będzie uniesiona w górę. Mrożący krew w żyłach swoim spojrzeniem Wejherowianin ma zbyt dużo do stracenia i zbyt wiele do zyskania, by przegrać ten pojedynek. Prywatnie jednak, nie ukrywam, że trzymam kciuki za Filipa. O Braciach napisałem już sporo przy okazji poprzedniej walki, więc zastanawiam się teraz jak mogę zestawić atuty, którymi dysponuje Michał z tym, co ma do zaoferowania Zefir. Po stronie Fuxa są siła, pozytywna energia, intensywność, nastawienie mentalne i naturalny luz oraz wrodzona łatwość w przystosowywaniu się do nowych okoliczności. Zefir to z kolei szybkość, zwinność, niesamowite zdolności akrobatyczne, a także wykorzystywanie ogarniającej go infrastruktury do uzyskania przewagi. To co polski luchador pokazał na Arenie 18 po prostu skradło show, a Zefira z miejsca uczyniło gwiazdą. Zdradzę Wam, że ten zawodnik zaimponował mi na tyle, że po ostatniej gali rozważałem nawet jego udział w Czwórce Malinowskiego, co byłoby zapewne nie lada sensacją. Obaj wrestlerzy mają przed sobą świetlaną przyszłość i ich walka będzie przedsmakiem tego co może nas czekać za kilka lat. Kto wie czy nie będzie to jeden z wielu ich pojedynków w KPW? Wiem, że przez najbliższe miesiące będą rozwijać swoje umiejętności, a ta walka będzie doskonałym przetarciem, sprawdzianem umiejętności, polem do późniejszego przeanalizowania rzeczy, które są do poprawy i przede wszystkim genialnym doświadczeniem dla zawodników i fanów. Ostatnio wielu z Was mówiło, że walka Zefira była najlepszą na gali, czy tym razem luchador znów skradnie show? Liczę na to oraz na to, że zawodnicy dadzą z siebie wszystko, bo moim zdaniem w tej walce nie będzie przegranych. Będą tylko zwycięzcy. Selekcja trwała długo. Cały czas zastanawiałem nad podjęciem najlepszej z możliwych decyzji, jeżeli chodzi o wybory do Czwórki Malinowskiego. Wreszcie wytypowałem drugą parę półfinałową i jestem przekonany, że obaj zawodnicy zasłużyli na swoje wyróżnienie, gdyż każdy z nich naprawdę oddał swoje serce w ringu KPW i dla mnie są oni prawdziwymi ikonami niebieskiego ringu. Mocnych stron Oliwy i Freyharta nie będę wymieniał, bo to temat dobry na pracę magisterską, a poza tym wszyscy ci, którzy śledzą nas od dawna, doskonale je znają. Zdradzę Wam jednak, czym kierowałem dokonując wyboru przeciwnika dla Davida Oliwy. Otóż jakkolwiek kontrowersyjnie to nie zabrzmi, doszedłem do wniosku, że znalazłem wreszcie gościa, z którym David Oliwa może… przegrać! Tak jest! Zanim jednak ktoś będzie chciał mnie skrytykować za chęć zburzenia pomnika jednego z najlepszych wrestlerów w Polsce, rzućcie okiem na tę listę: To jest część zawodników, z którymi David Oliwa walczył i wygrywał w KPW przez ostatnie 4 lata. Patrząc na gabaryty tych gości (a David wcale mały nie jest!), Oliwa za każdym razem był tzw. „underdogiem”. Zawsze, był trochę jak taka drużyna piłkarska, która wychodzi na boisko z potężnym przeciwnikiem i nie każdy daje im wielkie szanse na wygraną. Mentalność w takich starciach jest na zasadzie „mogę”, a nie „muszę”. W piłce nożnej są takie zespoły, które potrafią rozpracować silniejszego przeciwnika. Umiejętnie się ustawiają, grają z kontry, wyczekują na słabszy moment rywala i dobijają go, zyskując na tym dwa razy więcej w oczach fanów ze względu na to, że pokonali oni niesprzyjające okoliczności. Absolutnie nie chcę deprecjonować tym porównaniem umiejętności Oliwy, ale tym razem David będzie musiał zmierzyć się z wyzwaniem nie tylko pokonania Fynna, ale też zmiany swojego nastawienia. Psychologicznie będzie musiał przygotować się na zupełnie inną walkę niż te, które wygrywał przez ostatnie lata, w związku z czym uważam, że to może być najtrudniejsza walka Oliwy w jego karierze w KPW. David ma wszystko, by zostać mistrzem wagi ciężkiej i jak zawsze wierzę w niego z całego serca. Jeżeli jednak mam typować zwycięzcę, wyjątkowo nie wskażę tym razem Oliwy. Od dawna, wraz z zarządem zadajemy sobie pytanie kto może Davida pokonać? I wyszukujemy coraz większych, coraz silniejszych, coraz bardziej dominujących „behemotów” z całego świata, ale David najwyraźniej ma na nich patent. A czy ma patent na „Freebirda”? Czy ma patent na zawodnika, którego doskonale zna od lat, ale z którym nigdy dotąd nie walczył? Czy ma sposób na pokonanie zawodnika gabarytowo mniejszego od siebie, ale jednak niezwykle utalentowanego i bardziej doświadczonego? Czy wie jak poradzić sobie z rywalem, którego głównym atutem nie będzie fizyczna dominacja, ale umiejętności techniczne, szybkość oraz ringowa dojrzałość i inteligencja? Jedno jest pewne, Freyhart to bez wątpienia jeden z tych przeciwników, którzy Oliwie po prostu „nie leżą” i z tą myślą wybierałem go do Czwórki Malinowskiego. Jeśli Fynn wygra, dokona prawdziwej sensacji i przerwie trwającą ponad 4 lata serię Oliwy bez porażki w singlowej walce w KPW. Jeśli David zwycięży, pokaże, że jest zawodnikiem kompletnym, który jest w stanie pokonać absolutnie każdego. Szykuje się niezapomniane widowisko. Gala KPW Arena 19: „Oko za oko” już 10 czerwca o godz. 19:00 w klubie New Harem w Gdyni! A po nim rozpoczynamy wielkie odliczanie do najważniejszej w całym roku gali KPW Godzina Zero 2022! Krystian MalinowskiLESAK VS OPOL
MARTN PAIN VS GREG VS DARIUS
CHEMIK VS FILIP FUX
MICHAŁ FUX VS ZEFIR
DAVID OLIWA VS FYNN FREYHART
BLOG PREZESA #3
BLOG PREZESA #3
Gala KPW Arena 18: POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI jest już historią. Cóż to była za wrestlingowa uczta! Satysfakcja z powrotu do klubu New Harem (dawnego Atlantica) była ogromna. Klimat, zgodnie z oczekiwaniami był magiczny, a sama gala, w mej ocenie była jedną z najlepszych w ostatnich latach. O atmosferze wokół tego wydarzenia pisałem już wiele. W tej odsłonie bloga chciałbym jednak skupić się na tym, co działo się w ringu. Arena 18 odsłoniła przed nami wiele odpowiedzi na nurtujące nas kwestie, ale też, jak to zwykle w wrestlingu bywa, narodziła całą masę zupełnie nowych pytań.
Więcej…
Na temat postawy Eryka Lesaka wypowiadałem się przed galą w programie „Analiza Sytuacji”. Wraz z Pięknym Kawalerem zgodziliśmy się, że zawodnik od pewnego czasu szuka wymówek. Jedną z nich stał się Piotr Opolski, który zdaniem Lesaka, jest winowajcą porażki teamu Lesak & Opol na gali KPW Arena 17. Tym razem jednak, chciałem dać Erykowi z jednej strony nauczkę, że przerzucanie odpowiedzialności na swojego partnera nie zbuduje jedności w zespole, z drugiej zaś – szansę. Swoim zwycięstwem nad braćmi Fux mógłby zamazać blamaż z Areny 17 i jednocześnie spróbować „przekonać mnie” do swoich racji. Ta walka miała być podłożem do mojego dalszego dialogu z Erykiem na temat jego przyszłości. Tymczasem, sprawy przybrały niespodziewany obrót. Lesak został wystawiony „do wiatru” przez swojego partnera – Rosettiego. W obliczu faktu, że weteran KPW nie zjawił się na czas, a warto tu dodać, że do ostatniego momentu próbowaliśmy skontaktować się z nim na różne sposoby, do ostatniej chwili wierząc, że jednak dotrze, zmuszony byłem podjąć trudną decyzję. Nie chciałem zawieść ani zawodników, ani fanów. Nie miałem w szatni żadnego wrestlera, który miałby akurat wolne i mógł zastąpić Rosettiego. W związku z tym, zadecydowałem o zmianie Tag Team Matchu na Handicap 2 na 1. Szansę Eryka, rzecz jasna, diametralnie spadły, jednakże chciałem pochwalić go za to, że podjął wyzwanie i spisywał się naprawdę nieźle. Niestety, dobre wrażenie zostało zatarte przez końcówkę, w której Lesak zdecydował się opuścić ring i nie kontynuować walki. Po wszystkim, gdy Rosetti zdecydował się wreszcie zaszczycić nas swoją obecnością, okazało się, że przyczyną całego nieszczęścia nie jest gość, który spóźnił się do roboty i „olał” zakontraktowaną walkę, ale… ja! Rosetti zaczął wymyślać irracjonalne powody swojej absencji, byle tylko zrzucić całą odpowiedzialność na mnie. Zachowanie to jest absolutnie karygodne, ale przez ostatnie lata mojej kadencji zdążyłem do takich zagrywek przywyknąć. Rosetti, ja też popełniam błędy. Nie jestem nieomylny. Ale ta sytuacja była zerojedynkowa – pokazałeś brak szacunku do mnie, do federacji KPW, do fanów KPW, ale przede wszystkim do Eryka Lesaka. Eryk to rozsądny chłopak. Wierzę, że ochłonie, poukłada to sobie w głowie i przejrzy na oczy, dostrzegając kto tak naprawdę zrobił mu krzywdę. Słowa uznania należą się również braciom Fux. To „tylko” walka 2 na 1, ale wykorzystaliście szansę, by pokazać się w niej z jak najlepszej strony. Fani Was uwielbiają, a osoby z biznesu z dużym doświadczeniem, z którymi miałem okazję rozmawiać po gali, widzą w was to „coś”. Nie zepsujcie tego! Można Chemika podziwiać, można też go nienawidzić, ale jedno muszę mu oddać. Deklaracja jaką złożył Gregowi na Arenie 17 pokazuje, że ten chłopak jest gotów na wszystko. Zawodnik przysiągł swojemu „mistrzowi”, że nie tknie żadnej kobiety, dopóki nie wygra trzech walk. Na KPW Arena 18 udało mu się uczynić pierwszy krok do przerwania abstynencji seksualnej. Piotr Opolski został pokonany. Zwycięstwo Chemika, mimo że nie do końca czyste, było zasłużone. Od zawsze wypomina mi, że go pomijam, nie chwalę go, nie doceniam jego pracy. Skoro tak twierdzi to teraz właśnie jest ten moment, w którym chcę mu pogratulować. Odwalił kawał dobrej roboty i pokonał rozjuszonego wydarzeniami z przeszłości rywala. Jest na fali i chciałbym oglądać jego dalszy rozwój. Niestety, Chemik ma jedną wadę. Zawsze gdy wykona jeden krok naprzód, chwilę później musi zrobić coś, co cofnie go o dwa kroki. Tak było i tym razem, gdy zainterweniował w walce wieczoru, atakując Corvusa paralizatorem. Mam nadzieję, że z czasem, ten naprawdę utalentowany wrestler, pójdzie po rozum do głowy i zastanowi się czy chce zaangażować się w walkę o najwyższe cele, czy też woli przez resztę kariery być popychadłem Grega. Piotrek Opolski znalazł się na zakręcie. O ile wcześniej miał sporo pecha, tym razem nie wykorzystał swojej szansy. Wierzę jednak, że szybko się otrząśnie i wróci na prostą. Mam nadzieję, że następnym razem pokaże swój twardy charakter i zrobi coś ekstra. Jest nam to winien. Tak jest! On znowu to zrobił! David Oliwa od 4 lat nie przegrał walki 1 na 1 w KPW, a 18 marca 2022 przedłużył swoją zwycięską serię. Zgodnie z moimi przewidywaniami, Gianni Valletta był przeciwnikiem, który zawiesił poprzeczkę jeszcze wyżej niż Martn Pain i Michael Kovac, których Oliwa pokonał na ostatnich galach. „Dzikus” z Malty miał chrapkę na mistrzostwo Oldtown, ale ulubieniec publiczność po raz kolejny wspiął się na wyżyny swoich możliwości i obronił pas. Mam dylemat: co dalej? Kto jeszcze może spróbować odebrać mu pas Oldtown? A może… powinienem dać Oliwie szansę na to, by przypieczętował dotychczasowe sukcesy i postawił ostatni, najważniejszy krok… Czy to była jedna z najlepszych walk w historii KPW? Jeżeli kiedyś zdecydujemy się wydać jakąś kompilację w stylu „Best of”, z najciekawszymi starciami w dziejach federacji, będę optował za tym, by umieścić tam 3-Way Match z udziałem Red Scorpiona, Dariusa i Zefira. Nie będę się rozpisywał, bo to po prostu trzeba zobaczyć. Gratuluję całej trójce, a w szczególności zwycięzcy. Ale wielkie słowa uznania należą się również polskiemu zawodnikowi. Zefir zaprezentował się z najlepszej możliwej strony. Nie tylko zdobył bardzo cenne doświadczenie, ale znacząco podniósł swoje notowania w moich oczach. Już wiem, że Zefir jest gotów na wielkie rzeczy. Przyszłość stoi przed nim otworem. Jego postawa w ringu jest godna podziwu, a skromność i pokora mogą mu tylko pomóc. Zefir, szacunek! Pamiętaj jednak, że jak to zwykle w życiu bywa, jeżeli już pokazałeś, że coś potrafisz, będą od Ciebie więcej wymagać. Wiem jednak, że nie pękniesz przed wyzwaniami, które przed Tobą postawię. Człowieku, jak dobrze było znowu powrócić do sędziowania! Sprawiło mi to więcej radości niż się spodziewałem! Co ciekawe, decyzja o tym, by sędzia Malinowski powrócił, zapadła dosłownie w ostatniej chwili. Było to widoczne nawet po minach zawodników, którzy byli bardzo zaskoczeni moim pojawieniem się w pasiastej koszulce. Stwierdziliśmy, że hasło POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI musi w pełni oddać nostalgiczny klimat, który staraliśmy się uzyskać. I w tej sytuacji, tak jak kiedyś – doszło do pojedynku Greg vs Corvus, tak jak kiedyś – był to Hardcore Match i na dodatek, tak jak kiedyś – sędzią tej walki byłem ja! Co ciekawe, była to pierwsza walka, w której wystąpiłem jako arbiter, od gali KPW Arena 8. Co do samej walki, była genialna w swojej prostocie. Chyba każdy fan wrestlingu ma ten fetysz krzesłowo-jarzeniówkowo-pinezkowy i oglądając ten pojedynek, mógł osiągnąć pełnię satysfakcji. Gratulacje należą się Gregowi, który zaliczył jedno z najważniejszych zwycięstw w swojej karierze i jest już o krok od zdobycia mistrzostwa KPW. Swoich potencjalnych przeciwników, w ramach „Czwórki Malinowskiego”, pozna już wkrótce. Możemy za sobą nie przepadać, ale trzeba przyznać, że 18 marca oglądaliśmy zupełnie innego Grega, niż tego, który walczył z Corvusem w 2017 roku. Lepszego, większego i silniejszego. Czy sposób w jaki wygrał, był godny? Polemizowałbym, ale hej! To przecież Hardcore Match. Wszystkie chwyty dozwolone. Sam tego chciałem. Mogę dyskutować, ale nie będę tego zwycięstwa kwestionował. Ogromny szacunek należy się też Ronowi Corvusowi, który jak zwykle nie zawiódł swoich fanów i pokazał, że nie tylko jest największym twardzielem jakiego znam, ale i prawdziwą legendą KPW. Ron, powiem krótko. Dziękuję! Jesteś wielki. Cieszę się, że mam zaszczyt z Tobą pracować i do następnego razu! Na sam koniec, mój krótki apel do Grega. Greg, jesteś niesamowitym zawodnikiem, jednym z najlepszych i najważniejszych w KPW. Być może piszę te słowa do przyszłego mistrza federacji. Życzę Ci wielkich sukcesów. A jednocześnie Cię przestrzegam. Stoisz właśnie przed największą szansą w swojej karierze, u progu czeka spełnienie Twoich marzeń – pas KPW Championship. Jest na wyciągnięcie ręki. Pytanie, co zrobisz, by po niego sięgnąć? Są tylko dwie drogi. Jedna to odcięcie się od „polityki”. Skupienie się na życiowym wyzwaniu, pielęgnowanie formy i przystąpienie do finału „Czwórki Malinowskiego” jako zawodnik kompletny. Jako najlepsza wersja samego siebie. Druga droga to rozproszenie swojej uwagi na wiele wątków. Pas KPW będzie tylko jednym z nich. Nie skupisz się na walce o niego w pełni, gdy będziesz myślał o tym, co powinien zrobić Chemik? Jak powinien się zachować Rosetti? I kto jeszcze mógłby stać się elementem wielkiej konstrukcji, która jest chwiejna i w każdej chwili może runąć, niczym wieża z klocków Jenga? Greg, wiem co knujesz. Wiem do czego dążysz. Nie idź tą drogą. Może to niepopularne co powiem, ale był w KPW taki zawodnik, który dzisiaj jest prawdziwą ikoną, ale niestety, w pewnym momencie swojej kariery, poczuł się zbyt pewnie. Pycha przyćmiła jego racjonalne myślenie i okazało się, że nie jest nieomylny. Dzisiaj, na własne życzenie, nie rywalizuje już z Wami w ringu. Wiesz dobrze o kim mówię. Dobrze się znacie. Wyciągnij wnioski i nie popełniaj jego błędów. Możesz mnie nie szanować, ale ostrzegam, że w moim świecie, dążysz właśnie do tego, by zafundować sobie bilet w jedną stronę. Jeszcze możesz się wycofać i zacząć dążyć do swoich celów z honorem. Mówię to nie jako Twój szef, ale jako człowiek, który zna Cię od wielu, wielu lat. Przemyśl to. Krystian MalinowskiLESAK WYSTAWIONY NA POŻARCIE
POPĘDY CHEMIKA
NIEZWYCIĘŻONY OLIWA
NIEMOŻLIWE NIE ISTNIEJE
TRIUMF GREGA, TWARDZIEL CORVUS, SĘDZIA MALINOWSKI POWRACA
BLOG PREZESA #2
BLOG PREZESA #2
Końcówka poprzedniego roku dawała nadzieje na ciekawe perspektywy w 2022. Były to jednak tylko plany i działania podjęte celem ich realizacji. Bez konkretów. Nauczyliśmy się żyć w dobie pandemii i wiemy, że niczego nie można być pewnym. Okazało się jednak, że styczeń był miesiącem intensywnej aktywności ze strony KPW. Udało nam się zarówno zorganizować pierwsze w historii dni otwarte Szkoły Wrestlingu KPW, ale i ogłosić kolejną galę. KPW Arena 18 będzie imprezą z nutą nostalgii, gdyż po latach wracamy do miejsca, które zawsze traktowaliśmy jak nasz dom.
Więcej…NIE MA JAK W DOMU
Po nieco ponad pięciu latach przerwy, KPW ponownie zorganizuje show w słynnym lokalu przy ul. 3 Maja 28 w Gdyni. Klub znany dzisiaj jako New Harem, nam kojarzy się przede wszystkim z nazwą Atlantic. Dla wielu osób w federacji, w tym dla mnie, to miejsce jest, zachowując wszelkie proporcje, niczym słynne Bingo Hall dla ECW. Muszę przyznać, że byłem w absolutnym szoku, gdy zajrzałem w karty historii i okazało się, że w dawnym Atlanticu zorganizowaliśmy TYLKO trzy gale. To miejsce miało tak nietuzinkową atmosferę, a jednocześnie tak przyczyniło się do rozwoju KPW, iż wydawało mi się, że byliśmy tam znacznie dłużej. Co było w tym klubie takiego wyjątkowego? Powiem krótko, a starszyzna naszej szatni zapewne mi przytaknie: klimat! Niesamowity, trudny do opisania klimat. Pewnego rodzaju magnetyzm i energia drzemiąca w murach lokalu, a z drugiej strony kameralność tworząca intrygującą atmosferę. Rozmawiałem na ten temat z wieloma osobami, zarówno zawodnikami i osobami związanymi z KPW, jak i z fanami. Gdy przeszliśmy do hali należącej do Gdyńskiego Centrum Sportu, która była naszą główną areną przez ostatnie cztery lata, ludzie z rozrzewnieniem wspominali Atlantic. Powody były różne. Dla jednych był to dostęp do baru i możliwość zakupu alkoholu w każdym momencie, dla innych budowa obiektu, która praktycznie w każdym miejscu zapewnia odpowiednią widoczność i odbiór widowiska. Jeszcze inni cenili sobie fantastyczną akustykę, która potęgowała doznania, bowiem obiekt przy ul. 3 Maja, zanim stał się „imprezownią”, przez prawie 50 lat był kinem. Każdy z moich rozmówców zawsze dodawał jednak, że gale w klubie miały to „coś”. Nikt nie potrafił tego wytłumaczyć. Dla każdego mogło to oznaczać co innego, jednak trudno nie zgodzić się z tymi opiniami, bo rzeczywiście jest tam „coś”, co sprawia, że emocje związane z organizacją tej gali są dla nas silniejsze niż zwykle.
Dla ludzi z KPW Atlantic/New Harem to nie tylko wspomniany klimat, ale również wspomnienia. Przede wszystkim był to ważny moment w naszej historii. Udało nam się bowiem zamienić skromne sale gimnastyczne na ekskluzywny i popularny lokal w samym centrum miasta. Czuliśmy się wtedy jakbyśmy przesiedli się z Golfa II do BMW X7. Był to też czas, który przyniósł nam wiele pamiętnych momentów. Gale KPW Arena 5, 6 i 7 kojarzą mi się przede wszystkim z Pięknym Kawalerem, szatanem wcielonym, który próbuje zmiażdżyć natchnionego mocą boską Pastora Williama Eavera, z Boskim Ostrowskim zrzuconym przez Grega z balkonu w 6-man elimination matchu i z będącym na topie Kamilem Aleksandrem. To również epoka zapomnianych już dzisiaj nazwisk, bo przy tej okazji możemy odkurzyć chociażby wspomnienie o takich gościach jak Kaszub, Mateusz Kowalski (później Kakareko) czy nawet… Leśny! Czyli potężny, zamaskowany sługus Pięknego Kawalera, który na Arenie 6 dostał nawet szansę występu w Main Evencie. Dla mnie pamiętny rok 2017 to też przygoda z sędziowaniem. Zaliczyłem całą plejadę niezapomnianych walk i zebrałem bezcenne doświadczenie, które zaprocentowało tym, że jeszcze w sierpniu tamtego roku sędziowałem bodaj najważniejszy mecz w swojej karierze – Main Event pierwszej w historii Godziny Zero. Pod koniec Areny 5 doszło również do jednego z pierwszych konfliktów na linii Malinowski-Kawaler, który zakończył się naruszeniem nietykalności sędziego i destrukcyjnym finisherem „Dziadek do orzechów” wykonanym na mojej osobie. Zaowocowało to później ciekawą historią i niesławnym „promem z pieluchą” w klinice Doktora Łojka. 😉
OTWIERAMY SIĘ NA NOWE
Gale to oczywiście sztandarowy produkt KPW, ale żadna z nich nie odbyłaby się, gdyby nie praca u podstaw. Co mam na myśli? Oczywiście Szkołę Wrestlingu. W 2022 roku po raz pierwszy zdecydowaliśmy się na wdrożenie koncepcji DNI OTWARTYCH. Rozwiązanie to z sukcesem stosowane jest w wielu instytucjach i firmach, w tym w różnego rodzaju szkółkach sportowych. Trening poprowadzili: trener główny Szkoły KPW Piękny Kawaler oraz KPW Oldtown Champion David Oliwa. Ja miałem przyjemność przyglądać się wszystkiemu i spędzić czas na rozmowach z adeptami, którzy pojawili się tego dnia w bardzo licznym gronie. Oprócz stałych bywalców, tworzących w większości grupę zaawansowaną, na treningu, zgodnie z oczekiwaniami, pojawiło się sporo nowych twarzy. Mam nadzieję, że zostaną one z nami jak najdłużej, a wkrótce część z nich będzie stanowiła o sile KPW. Potencjał jest. Wśród nowych są osoby, które „to” czują. To nie tylko moja opinia, ale i Davida Oliwy, z którym miałem okazję porozmawiać po treningu.
W myśl poszukiwań zawodników do CZWÓRKI MALINOWSKIEGO, czyli do grona, które stanie do walki o tytuł Mistrza KPW, szczegółowo obserwowałem poczynania w grupie zaawansowanej. Część adeptów, a wśród nich zarówno obecni członkowie rosteru, jak i ci którzy aspirują do debiutu, przyprawiła mnie o pozytywny ból głowy. Jest w kim wybierać. Szkoła na pewno będzie pod moim bacznym okiem. Póki co lista kandydatów jest szeroka, jednak systematycznie będę starał się ją zawężać, a pierwszych pretendentów z elitarnej Czwórki chciałbym ogłosić już przed 18 marca.
Koniec końców, dni otwarte w Szkole KPW okazały się być sukcesem i jestem przekonany, że jeszcze do tej koncepcji wrócimy. Tymczasem zachęcamy do dołączenia do Szkoły już teraz. Początek roku to świetna okazja, by zacząć budować formę przed corocznym Obozem Letnim KPW.
POLSKA MYŚL WRESTLINGOWA
Przez ostatnie tygodnie kibice piłkarscy żyli telenowelą z wyborem nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Przed Czesławem Michniewiczem ogromne wyzwanie, bowiem zostały mu niecałe dwa miesiące, by obserwować polskich zawodników i wybrać optymalny skład na barażowe starcie z Rosją. Moje zadanie wygląda podobnie, a pierwsze decyzje, jak wspomniałem wcześniej, zapadną przed Areną 18. Przede mną selekcja czterech możliwie najlepszych zawodników. Każdy z nich musi być gotów na udźwignięcie brzemienia związanego ze zdobyciem pasa mistrzowskiego KPW, bo ten sukces, oprócz radości, niesie za sobą wielką odpowiedzialność. Nowy Mistrz KPW będzie naszym kapitanem, naszym liderem, naszym ambasadorem w świecie wrestlingu. Posługując się analogią piłkarską, Czwórka Malinowskiego ma wyłonić naszego Roberta Lewandowskiego. Pewnie już dziś, wielu z Was mogłoby wskazać potencjalnych faworytów. Pewne nazwiska wydają się być oczywiste. Ale czy Robert Lewandowski był oczywistym kandydatem na najlepszego piłkarza świata? Czy gdy kopał w Zniczu Pruszków, ktoś ośmieliłby się powiedzieć, że facet wkrótce pobije rekord bramkowy słynnego Gerda Mullera? Czy gdy grał w Lechu Poznań, postawilibyście złamanego grosza na to, że za kilka lat będzie startował w wyścigu o Złotą Piłkę z Ronaldo czy Messim? Czy po średnio udanym początku w Dortmundzie ktoś sądził, że Robert rozpoznawalnością na świecie dorówna wkrótce Wałęsie i Marii Skłodowskiej-Curie? Oczywiście, że nie. Jednak czas pokazał, że warto było na niego stawiać. Warto było w niego zainwestować i dać mu szansę. W sporcie potrzebne jest nieszablonowe myślenie. I o ile wielu trenerów mówi, że „zwycięskiej taktyki się nie zmienia” i że w swojej drużynie warto mieć filary, na które, rzecz jasna, będę stawiał, o tyle niejednokrotnie budzi się we mnie żyłka hazardzisty. Myślę sobie, że warto zaryzykować. Myślę, że warto wpuścić na boisko (tudzież na ring) w kluczowym momencie jakiegoś młodego zawodnika. Być może nie udźwignie presji i zawali mecz. Ale istnieje też szansa, że wejdzie na wyżyny swoich możliwości, a my będziemy świadkami narodzin gwiazdy. Dlatego jestem niezwykle ciekaw, jak poradzą sobie na gali KPW Arena 18: Bracia Fux, Zefir, Eryk Lesak czy Piotr Opolski. A może w ostatniej chwili, wraz z trenerami stwierdzimy, że do „składu” musimy powołać jeszcze jakiegoś adepta, który w klubie New Harem skradnie show? Stara gwardia KPW na dzisiaj ma pewny plac i jest bliżej Czwórki Malinowskiego, ale musi mieć się na baczności i pamiętać, że chłopaki z ławki rezerwowych depczą im po piętach. 18 marca będzie nie tylko sentymentalną podróżą w przeszłość, ale dla mnie nadchodząca gala i droga do niej będą stały pod hasłem „SELEKCJA”, czyli (o ironio!) nazwą gali KPW Arena 6.
Krystian Malinowski
BLOG PREZESA #1
.
BLOG PREZESA #1
Nie jestem fanem krótkich treści. Niektórzy mogą powiedzieć, że przynudzam. Tak już mam. Z wykształcenia jestem dziennikarzem. Na studiach uczono mnie, że teksty powinny być krótkie, zwięzłe i nie poruszać zbyt wielu wątków. Powinny być dostosowane do dzisiejszych czasów. Czasów, w których… na nic nie mamy czasu. Dla większości, Internet to nie miejsce na elaboraty. Dlatego z góry przepraszam wszystkich, którzy trafili tu licząc na garstkę suchych, niczym nie okraszonych informacji. Z krótkich treści nie rezygnuje definitywnie, ale stwierdziłem, że raz na jakiś czas wrzucę jakiś konkretny tekst. Oficjalnie rozpoczynam nowy cykl pod nazwą „BLOG PREZESA”. Wiem, że wielu z Was interesuje co dzieje się w KPW. Oczywiście, za pośrednictwem naszych oficjalnych kanałów informujemy Was o najważniejszych wydarzeniach. Uważam jednak, że spojrzenie z innej, zakulisowej perspektywy może być czymś co zainteresuje naszych Fanów.
Więcej…TRUDNE SPRAWY, NOWE PERSPEKTYWY
Wkroczyliśmy w ostatni miesiąc tego roku. Kolejnego trudnego roku dla branży rozrywkowej, aczkolwiek, w mojej opinii nieco bardziej łaskawego niż 2020. Uprzedzając wszelkie pytania odnośnie terminu kolejnej gali, odpowiadam: działamy, kroi się coś ciekawego, ale muszę uczciwie przyznać, że dziś jeszcze nie potrafię podać dokładnej daty. Składają się na to dwie zasadnicze kwestie.
Jedna z nich to oczywiście niezwykle frustrująca, ale nadal obecna w naszym życiu pandemia. Rząd przedstawił nowe wytyczne dotyczące zmniejszenia limitu osób na wydarzeniach. Mówi się również, że kolejne regulacje mogą wchodzić w życie z dnia na dzień. Wszystko zależy od tego, jak będzie kształtowała się sytuacja w kraju. Patrząc na trendy europejskie, nie jestem optymistą, ale czas pokaże jak to będzie wyglądało u nas.
Druga to sprawy stricte organizacyjne. Uprzedzając wszelkie domysły, nie chodzi o kwestie wewnątrz KPW. O perturbacjach sprzed kilku miesięcy zdążyliśmy już zapomnieć. Szatnia jest zwarta i gotowa do działania, a zarząd robi swoje i walczy o byt w tych niełatwych czasach. Przeszkody, które napotykamy dotyczą spraw zewnętrznych, niezależnych od nas. Trudności wiążą się choćby z dużym zatrzęsieniem gospodarczym, a co za tym idzie, z drastycznym wzrostem cen organizacji imprez. Być może nie każdego interesuje ekonomia, ale uwierzcie, że w niektórych kwestiach zderzyliśmy się z podniesieniem stawki nawet o 100%!
Wiem, że to wszystko brzmi groźnie, ale spokojnie. Bez obaw. Z radością informuję, że pracujemy nad interesującym projektem i mam nadzieję, że już niedługo uda nam się dopiąć wszelkie szczegóły. Można powiedzieć, że będzie to mieszanka innowacji z nutką nostalgii. Myślę, że tym, którzy są z nami od dawna, może się zrobić ciepło na serduchu, gdy wszystko dojdzie do skutku. 😉
NOWA BAZA TRENINGOWA
Mamy nową miejscówkę treningową! Piękny, nowoczesny kompleks sportowy składający się z trzech sal. Średniej – na której odbył się ostatni trening, dużej – wobec, której rodzą się nam w głowach poważniejsze plany i małej salki, która również może być w bardzo ciekawy sposób wykorzystana przez naszych trenerów. Z dumą informuję, że nawiązaliśmy obiecującą współpracę z gdyńską Szkołą Podstawową nr 52. Co istotne, nie tylko w kwestii organizowania samych treningów! Mam nadzieję na pozytywny rozwój tego przedsięwzięcia. Tymczasem wszelkich zainteresowanych zapraszam na trening Szkoły Wrestlingu KPW, który odbędzie się właśnie przy ul. Okrzei 6 w Gdyni w weekend 11-12 grudnia. To świetna okazja, by zacząć przygodę z wrestlingiem, złapać pierwsze szlify i budować formę choćby na przyszłoroczny Obóz Letni KPW. 😉 Zróbcie sobie prezent na nadchodzące święta, zobaczcie naszą nową miejscówkę i pamiętajcie, że tak jak zadeklarowałem na ostatniej gali, BĘDĘ OBSERWOWAŁ KAŻDEGO!
CZWÓRKA MALINOWSKIEGO
No właśnie, deklaracja. Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, na gali KPW Arena 17 zapowiedziałem, że moim celem na najbliższe miesiące jest obserwacja każdego zawodnika, adepta, trenera, pracownika federacji, a nawet fana! Każdy zaczyna z czystą kartą i musi udowodnić swoje umiejętności oraz zaangażowanie. Spośród tego szerokiego grona, wybiorę cztery osoby, które, puszczając oczko do śledzących krajową politykę, nazwałem CZWÓRKĄ MALINOWSKIEGO. Będzie to czwórka składająca się z absolutnie najlepszych z najlepszych, ringowych dominatorów (nie tylko z naszego krajowego podwórka). Dostaną oni szansę (zobaczymy jeszcze, w jakiej formie) walki o zwakowany obecnie Pas Mistrzowski Kombat Pro Wrestling. Czy mam już w głowie pierwszych kandydatów? Owszem! Gdzieś w zaciszu gabinetu, tworzę sobie swój mały ranking. Mam faworytów. Ale na ten moment absolutnie nic nie jest przesądzone. Potrzebuję więcej czasu, a gdy będę już pewny swoich decyzji, niezwłocznie Was o tym poinformuję. Może ktoś z Was ma jakieś sugestie? Jaka byłaby Wasza CZWÓRKA? Dajcie znać i pamiętajcie, że Wasz głos zawsze bierzemy pod uwagę!
Krystian Malinowski